Lubię kiedy się zieleni, lubię jak się piwo pieni I gdy można w pianę lekko wsunąć wąs Chociaż czasem tak sie spoję, że do domu iść się boję No bo stara łapie zaraz dziwny ton
Lecą garnki i talerze, lekko się unosi pierze No i gratkę ma sąsiedztwo na dokładkę Drży w posadach kamienica - taki szum robi diablica Pewnie już ją każdy bierze za wariatkę
By wprowadzić ład i spokój cicho więc opuszczam pokój I wynoszę całe życie na ulicę Tam na rogu kumple stoją - oni też się widzę boją Bo ratunek wszelki czerpią wprost z butelki
A ja wiem, że na mój ból dobry jest żywiecki full Sprężam ciało i do baru walę śmiało I pochwili już radośnie siedząc się przyglądam wiośnie Barman leje a wokoło jest wesoło
Lubię kiedy się zieleni, lubię jak się piwo pieni Gdyby to zruzumieć chciała moja mała Świat by inne miał wymiary znikły wreszcie by koszmary No a życie by płynęło należycie! |
|
E A E H7 E A E H7 (E H7 E) |